Cierpliwość to cecha charakteru, która mam wrażenie zanika. Zwłaszcza w biznesie. Sama nie jestem „święta”, ale od lat obserwuję, że liczy się TU I TERAZ. Real Time Marketing jest super, ale w komunikacji PR, która jest długofalowa, nie możemy opierać wszystkiego na takim działaniu. Ten brak cierpliwości niszczy całą opracowaną komunikację, a następstwem tego jest fatalny wizerunek. I dzisiaj chciałabym się pochylić właśnie nad tym tematem.
Długo zastanawiałam się, czy w ogóle poruszać ten wątek, ale sytuacje, z jakimi musiałam się zmierzyć w ostatnich miesiącach, spowodowały, że o pewnych tematach chcę mówić głośno. Mogę to traktować jako formę autoterapii, albo edukacji Was – moich przyszłych Klientów. „Siedzę” w tym zawodzie już 15 lat i widziałam naprawdę wiele. Jednak najbardziej rzuca mi się w oczy, ale też sama tego doświadczałam, pracując z różnymi Klientami – brak cierpliwości. Pracowałam z firmami, gdzie osoby od komunikacji były dosłownie w gorącej wodzie kąpane. Pierwsze spotkanie, gdzie mówiłam, jak wygląda cały proces budowania komunikacji i ile on trwa — zawsze było pełne zrozumienia i potakiwania głową „Tak, rozumiemy. Wszystko to czas, jesteśmy gotowi. Po to się tutaj spotykamy”. I moje ulubione „Dojrzeliśmy do tego, że musimy zacząć działać”. A nagle, trzy miesiące później mamy… kryzys. Klient zaczyna wysyłać wiadomości w mało akceptowalnym tonie. Brakuje w nich tylko słów „Przecież obiecaliście…”. I co ja na to? No trochę jak rozmowa z 2-latkiem, który chce cukierka przed obiadem.
Opracowaliśmy strategię wraz z całym planem komunikacji i założeniami terminowymi. Było to zaprezentowane, omówione i zaakceptowane. Świadczymy też usługi doradcze, czyli my mówimy, a Ty słuchasz i ewentualnie wdrażasz/realizujesz. I kiedy po trzech miesiącach pojawia się dosyć jasny sygnał niezadowolenia, bo efektów brak to nie pozostaje mi nic innego, jak wrócić do punktu 0. Jeszcze raz wytłumaczyć i apelować o cierpliwość. Niestety mimo popularności haseł „Public Relations”, „komunikacja”, „wizerunek” – Klienci w ogóle nie rozumieją tych pojęć. I mają do tego prawo, po to zgłaszają się do mnie, żebym ja im to wytłumaczyła, ale przede wszystkim wzięła te obszary na siebie. Świetnie. Teoretycznie, bo po kilku miesiącach okazuje się, że Klient wie lepiej.
Frustracja miesza się ze złością. Po obu stronach. A to nie pomaga. Wiem natomiast, jakie składowe wpływają na sukces – zaufanie, partnerstwo, dialog i… CIERPLIWOŚĆ. Wiem, bo z niektórymi naszymi Klientami współpracuję od ponad 6 lat… Celem agencji PR (mówię w imieniu ogółu, ale zakładam, że tak jest naprawdę) jest:
Nie zawsze niestety tak się da. Oczywiście nie jest tak, że przedstawiciele agencji PR są święci, a Klienci są tylko źli, ale z moich doświadczeń wynika, że niestety bardzo często to Klienci „nie dowożą”. Co mam na myśli? Długi proces akceptacji np. materiałów prasowych, brak odpowiedzi na maile kilka dni, tygodni. Nie mogę zapomnieć również o jakości materiałów, jakimi dysponuje Klient – zdjęcia, wizualizacje. Kiedy na spotkaniu już sygnalizuję, że będzie ciężko i od razu podsuwam kilka sprawdzonych rozwiązań, to niestety czekam na decyzję…a pracować przecież muszę, prawda? I niestety kolejny raz – nie mylę się. Nie będzie wyników, kiedy nie ma odpowiednich narzędzi. Zwłaszcza w dobie, kiedy LICZY SIĘ OBRAZ. Nie chcę tutaj robić listy pt. grzechy Klientów i w ten sposób się z nimi rozliczać, ale chcę przede wszystkim, żebyście Wy – którzy planujecie współpracę z agencją PR, albo w ogóle prowadzenie działań PR samodzielnie zrozumieli, że to jest długi proces, na który składa się naprawdę wiele czynników.
Regularna, spójna i trwała komunikacja PR może przynieść fenomenalne efekty. Można zbudować naprawdę mocny wizerunek firmy, marki. Ta rozpoznawalność może przełożyć się na sprzedaż. Potrzeba tylko albo i aż… cierpliwości.
Magda Skibka — specjalistka ds. komunikacji i wizerunku marek z branży wnętrzarskiej i architektonicznej. Od 2015 roku zarządza agencją butikową PLN Design Group. Szkoli, doradza i projektuje komunikację.
Zobacz również: Konkurs dla architektów. Czy warto je organizować? Czy warto brać w nich udział? I Specjalizacja architektów