Czy Ty jako Klient agencji zastanawiałeś się kiedyś, ile osób faktycznie dla Ciebie pracuje? Czy to ma znaczenie, czy jest to jedna, czy trzy osoby? Z naszej perspektywy jako agencji tak. Z Twojej jako Klienta – również. Nie da się wszystkiego wiedzieć i być we wszystkim najlepszym. Specjalista od relacji z mediami nie będzie specjalistą od social media, a specjalista od social media nie będzie królem eventów. To tak jakby producent mebli był specjalistą od produkcji grzejników.
Co nas skłoniło, żeby poruszyć ten temat? Właśnie spotkania z Klientami, które można podzielić w zasadzie na dwie kategorie. Pierwsza – „wystarczy jedna osoba do obsługi nas, dzięki temu możemy rozmawiać o obniżeniu Waszego wynagrodzenia” i druga „no tak, poprzednia agencja mówiła, że będzie dedykowany zespół a faktycznie była jedna osoba”.
Nie do końca. W zasadzie nie, nie wystarczy. Wątpię, żeby jedna osoba była w stanie obsłużyć Klienta w pełnym zakresie: PR produktowy, korporacyjny, marketing, event, social media, czy consulting. Ok — tutaj zakres jest duży, ale nawet jeśli umowa dotyczy tylko działań PR to jednak w naszym przypadku są to dwie osoby. Jedna od kontaktu z Klientem i jednocześnie od mediów, a druga od tworzenia treści. Podobnie jest z social media – jedna osoba od bieżącego zarządzania kanałami i kampaniami reklamowymi, a druga od treści. Jeśli chcemy mieć efekty to jedna osoba nie jest w stanie tego zrobić, tym bardziej że na 100% to nie jest jej jedyny Klient. Nie oszukujmy się, jedna osoba bardzo często ma 2-3 stałych Klientów i mniejsze projekty. Tutaj nie da się zaoszczędzić, bo obsługa straci na jakości.
To jest inna bajka. Są agencję, które mówią, że do projektu dedykowany jest zespół pięcioosobowy, a finalnie Klient ma kontakt z jedną. To jak jest faktycznie? Są dwa scenariusze. Zacznę od gorszego. Agencja ściemnia, chcą pokazać na początku pełne zaangażowanie w bardzo sztucznej atmosferze, a finalnie obsługą zajmują się góra dwie osoby. Jest też lepszy scenariusz. Klient ma przypisaną do kontaktu jedną osobę, która pozyskuje wszystkie informacje, a następnie sama je w odpowiedni sposób deleguje do swoich współpracowników. Ma to swoje plusy – dzięki temu Klient nie musi „ogarniać”, z jakim tematem do kogo dzwonić. Dodatkowo jedna osoba jako lider projektu wie co się w nim dzieje, więc jest najlepszym źródłem informacji i nie ma głuchych telefonów. Koniec zabawy w „pomidora”. Klient widzi wierzchołek góry lodowej, efekt pracy całego zespołu. Nie zastanawia się kto, kiedy i jak rozpoczął pewne działania, jakich użył narzędzi. Widzi wykonaną pracę. Wielu Klientów ceni takie rozwiązania. Jednak tutaj warto pamiętać, żeby na spotkaniach, które często są burzą mózgów — był cały zespół. To jest idealny moment na wymianę myśli, ale też lepsze poznanie drugiej strony.
Każde z nas jest tu wyspecjalizowany w innym obszarze. Mamy specjalistę od relacji z mediami i doradztwa wizerunkowego, jest też osoba, która świetnie ogarnia tematy związane z eventami i marketingiem, ale jest też człowiek, który żyje social media. Trudno np. od niego oczekiwać, aby teraz usiadł i przeanalizował rynek mediów drukowanych w Polsce, kiedy ma ogólne pojęcie, ale nie zna niuansów itp. Dobór zespołu zależy od rodzaju kontraktu. Pracujemy na zasadzie – wytypowania lidera projektu, który sam organizuje pracę zespołu, a przede wszystkim jest kontaktem dla Klienta.
Z doświadczenia możemy Wam powiedzieć, że to się sprawdza najlepiej. Klient ma poczucie kompleksowej obsługi i współpracy z ekspertami.
Zobacz również: Jak wybrać agencję PR? I Wyspecjalizowana firma profesjonalistów: czy jesteśmy agencją butikową?