Współpracując z architektami i projektantami, często słyszę pytanie: „Magda, czy ja naprawdę MUSZĘ robić te sesje zdjęciowe?”. I wiesz co? Rozumiem tę wątpliwość. Bo sesja to nie tylko koszt – to też czas, zaangażowanie, często stres związany z dostępem do realizacji, zgodą inwestora i współpracą z fotografem. Ale z drugiej strony, jeśli chcesz traktować swoją pracę poważnie i budować markę osobistą architekta, to pytanie nie powinno brzmieć „czy warto?”, tylko raczej: „jak to dobrze zaplanować, żeby naprawdę działało na moją korzyść?”.
To Twoje narzędzie sprzedaży, budowania wizerunku i rozmowy z rynkiem.
Zacznijmy od najważniejszego: Twoje projekty nie istnieją w oczach świata, jeśli ich nie pokazujesz. Możesz stworzyć najbardziej zjawiskowe wnętrze, ale jeśli nie udokumentujesz go w profesjonalny sposób, to po prostu… przepadnie.
Brzmi brutalnie? Może, ale taka jest prawda. Klienci, dziennikarze, obserwatorzy w social mediach – wszyscy oceniają Cię na podstawie tego, co widzą. A jeśli nie widzą nic, bo ostatni projekt na stronie to realizacja sprzed dwóch lat, z trzema zdjęciami z iPhone’a – to nie masz żadnej kontroli nad tym, jak jesteś postrzegana. A wizualizacja… wizualizacja jak papier – przyjmie wszystko i Klienci tak ją postrzegają.
Zdjęcia to Twój język komunikacji. To jak mówisz do klientów. A jak mówisz, tak Cię słyszą.
Zakończenie projektu nie powinno być ostatnim punktem na liście. Wręcz przeciwnie – właśnie wtedy zaczyna się nowy etap: PR-owy i marketingowy.
Oto kilka realnych korzyści z dobrze zrealizowanej sesji:
To nie są „ładne obrazki”. To konkretna wartość biznesowa.
Dobra sesja to taka, która oddaje klimat projektu, jego funkcjonalność, światło, proporcje i detale, których nie da się uchwycić przypadkowym zdjęciem. Fotograf wie, jak pracować z przestrzenią – wie, z której strony pada światło i jak skadrować kuchnię, żeby pokazać jej układ. I co równie ważne – dobra sesja to nie tylko praca fotografa, ale też Twoje przygotowanie. Porządek w przestrzeni, wystylizowanie detali, decyzje, co warto pokazać, a co nie.
To projekt w projekcie. I trzeba go potraktować równie poważnie.
Przede wszystkim: tracisz wpływ na to, jak wygląda Twoje portfolio. Jeśli bazujesz na przypadkowych zdjęciach z budowy albo na tym, „podrzucił” klient, to oddajesz kontrolę nad swoim wizerunkiem w obce ręce.
Tracisz też szansę na promocję projektu, a co za tym idzie, na promocję siebie jako architektki. Bez sesji nie masz materiału, żeby wysłać projekt do mediów, zgłosić do konkursu, pokazać w swojej komunikacji. Twój projekt kończy się tylko na życiu klienta. A przecież może żyć o wiele dłużej i pracować dla Ciebie.
Mam Klientki, które dzięki jednej dobrze zrobionej sesji:
– trafiły do Elle Decoration, Twój Styl, WhiteMAD i innych branżowych magazynów,
– nawiązały współpracę z marką wnętrzarską, która zaprosiła je do kampanii,
– wygrały konkursy branżowe (z nagrodą i publikacją),
– pozyskały klientów z dokładnie takim gustem i budżetem, o jakim marzyły.
To nie magia. To efekt dobrej dokumentacji swojej pracy i świadomego zarządzania komunikacją.
Sesje zdjęciowe nie są dodatkiem do Twojej pracy. Są jej dopełnieniem. Jeśli ich nie robisz, nie pokazujesz swojej wartości. A jeśli pokazujesz, ale byle jak – możesz sobie szkodzić. Jeśli myślisz o swojej pracowni serio, zaplanuj ten element równie świadomie, jak planujesz rozkład funkcjonalny mieszkania. Bo na końcu to właśnie zdjęcia Twoich projektów będą pracować na Twoją markę.

Małgorzata Tobis – Brand Specialist w PLN Design Group. Dba o wizerunek marki agencji i jej klientów, tworząc spójne strategie komunikacji oraz angażujące treści.
Zobacz również: 8 kroków do skutecznej komunikacji architekta w social mediach | Jak pokazać swój projekt w mediach i nie zmarnować tej szansy?