Zacznijmy od tego, że sformułowanie „agencja butikowa” pojawiło się przy okazji mojego wywiadu z Proto.pl gdzie redaktor zapytał się mnie czy PLN DG jest taką agencją. Na początku powiedziałam „nie”. Długo agencja butikowa kojarzyła mi się dosyć błędnie ze skalą jej rozwoju, czy też zupełnie innym niż nasze ukierunkowaniem, jeśli chodzi o zakres usług. Po dłuższej rozmowie stwierdziłam, że to, co robimy być może właśnie tak powinno być nazywane branżowo, ale biznesowo?
Obawiam się, że w momencie, kiedy Klienci jeszcze mają problem ze zrozumieniem gdzie jest granica między PR a marketingiem, albo czasochłonnością całego procesu mówienie o nas jako agencji butikowej w kwestiach biznesowych może nam trochę pokrzyżować plany rozwojowe. Klient ma prawo nie wiedzieć, po to ma agencje. Wolałabym uniknąć zaszufladkowania wynikającego z jego nie wiedzy i dania nam łatki np. agencja od marek odzieżowych. Może tak być? Uwierzcie mi, że tak. Pracuje tyle lat w tej branży, widziałam i słyszałam wiele.
Kiedy znaleźliśmy dla siebie odpowiednią szufladę zaczęłam się zastanawiać nad tym, co było/jest/będzie. Nie zmieniamy kierunku. Przynajmniej na razie.
Od początku wiedzieliśmy, że idziemy w stronę wnętrz, budownictwa i architektury. A ostatnio też deweloperki. Jesteśmy w tym cholernie konsekwentni. Do tego stopnia, że jak ktoś się nas pyta, czy się nie ograniczamy: mówimy nie. Pracowałam w agencjach, które z początku były multibrandowe, ale z biegiem czasu obserwowałam ich proces specjalizacji w jednej branży. Jedna z nich początkowo świetnie radziła sobie w branży farmaceutycznej, a później budowlanej, druga w IT (chociaż tu wyjątkiem był jeden z największych deweloperów, dla którego zresztą pracowałam).
Do brzegu. Cztery lata temu podjęliśmy decyzję na mocny focus branżowy. Gdyby zastanowić się czemu akurat ten to po pierwsze sama miałam w tej branży już lata doświadczenia, liczne kontakty więc start był łatwiejszy. Po drugie to jest coś co naprawdę czujemy, lubimy i mamy pojęcie. Okazało się, że połączenie pracy i pasji jest możliwe.
Wtedy też zadaliśmy sobie pytanie, czy nie ukręcimy sami na siebie bata no bo przecież nie możemy obsługiwać np. dwóch klientów z tej samej kategorii produktu jak oświetlenie. Zaryzykowaliśmy. Z perspektywy czasu uważam, że dobrze. Nawet bardzo dobrze. Klienci to docenili. Coraz częściej zaczęły pojawiać się zapytania o ofertę kierowane właśnie do agencji specjalizujących się w danej branży. Gdybym miała napisać, dlaczego bycie agencją od wnętrz, architektury i designu ma swoje plusy to spokojnie mam kilka dobrych argumentów „za”:
Przewrotnie 9, a nie 10 powodów. Chociaż mam spisanych aż 16. Tutaj uwzględniłam te najważniejsze. A czy widzę chociaż jedną trudność? Znalezienie kolejnej osoby do zespołu, która tak jak my czuję tę branżę, interesuje się nią i przede wszystkim rozumie. Nie będę ukrywać to trudny proces. Jesteśmy aktualnie w jego trakcie. Zależy nam, żeby dołączyła do nas osoba, której zaufamy nie tylko my, ale i nasi Klienci.
Magda Skibka